Wiem, wiem nie ma Nas tu, ale pogoda tak piękna, że lepiej siedzieć na dworze niż w domu przed komputerem, a poza tym święta za pasem, tak więc kończę szykować moje ozdoby świąteczne.
Nie będzie ich dużo, bo na to czasu też nigdy nie mam....
Korzystając z tak pięknej pogody przy niedzieli, nie mogło się obyć bez spacerku.
Już ostatnio na standardowym spacerze wypatrzyłam miejsce w którym chyba nawet nigdy nie byłam a jest tak blisko, no okej po drugiej stronie jeziora. Tak więc w wiadomym kierunku zmierzał spacer. Inna sprawa, że moja malownicza wioska jest mała, i wręcz nie dowierzałam gdy zauważyłam miejsce w którym jeszcze mnie nie było. Już gdy zbliżaliśmy się do miejsca zaczęłam żałować, że nie kupiłam baterii do aparatu, i pozostał mi tylko męża telefon, który fakt zdjęcia robi śliczne, no ale nie aż tak jak aparat.
Z tego spaceru tylko takie zdjęcia, bo na pewno wrócimy :)
Filipek na początku bardzo kurczowo trzymał się wózka, lecz później nic innego tylko zbierał kwiatki, i ganiał za totylkami (motylkami) :)
Dzisiaj pierwszy raz Filipek złożył sam całe zdanie i jestem z niego bardzo dumna :)
ama oć tu aksiu mokle oszulkę si obił
Co w wolnym tłumaczeniu oznacza
Mama chodź tu, Maksiu ma mokrą koszulkę, si zrobił
Nie mam zdjęcia, ale Maksymilian śpi tak jak Filipek, i zawsze ma przesikanego pampersa.
Nogi podkurczone pod brzuch i śpi na brzuszku.... Ciekawie i śmiesznie to wygląda :)
Pozdrowienia