wtorek, 15 lipca 2014

Imieninowo w Zoo

















W poprzedni czwartek mój najstarszy syn miał imieninki, postanowiłam, że zamiast prezentów z naszej rodzicielskiej strony (dziadki zadbały aby wnuki miały się z czego cieszyć ) zabrałam ich do Zoo, piszę zabrałam bo czas urlopowy dla męża jeszcze nie nadszedł, więc zostaje dłużej w pracy i nie ma nawet dnia w tygodniu wolnego.
A żeby nie było nudno wybraliśmy się pociągiem, na dodatek w piątek więc podróż nie przebiegała tak fajnie jak poprzednim razem, ale Filip i tak był zadowolony, Maks już niekoniecznie, może dlatego, że to nowość dla  niego, sama nie wiem :/
Gdy tylko wysiedliśmy na dworcu głównym, nad naszymi głowami zaczęły latać samoloty, i Maksiowi foch przeszedł. Do Starego Zoo mieliśmy bo ja wiem może niecały kilometr spacerkiem, Filip zafascynowany wszędzie auta, tramwaje autobusy i ijo ijo :)
Gdy dotarliśmy na miejsce ustaliłam z najstarszym kolejność, aby nie chodził i nie wymyślał, czyli na początek, nie kupujemy dzisiaj zabawek, ponieważ tych w domu jest nadmiar, idziemy zobaczyć wszystkie zwierzątka, później plac zabaw, następnie posiłek , chwila przerwy i na zakończenie ponownie plac zabaw, później droga na dworzec kupno biletów i jazda pociągiem. I mimo mojemu zdziwieniu, obyło się bez płaczów jęków i stęków, nawet Maks dziecko stworzone do tego by mówić nie, nawet gdy myśli tak nie protestował.
Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że wyjazd był idealny. Jak dobrze, że są miejsca w Poznaniu gdzie można jeszcze praktycznie za groszowe sprawy spędzić czas z dziećmi.

Oczywiście fotorelacja jest :) W sumie spędziłam 5 godzin na naszej wycieczce a zdjęć wyszło ponad 480 :)
Tutaj tylko kilka rzecz jasna


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz