Tak jak w poprzednim tygodniu w pełni korzystaliśmy ze słonecznej niedzieli. Dzisiaj natomiast mieliśmy pewną nowość, bo Filipek uczył się jeździć na dwóch kółkach, oczywiście to taki żarcik, bo dobrze na czterech nie potrafi, ale nie mamy bocznych kółek, po prostu trzeba się w nie zaopatrzyć, co prawda są z mniejszego rowerka, ale totalna tandeta, bo na naszych drogach plastik się wygina, więc lepiej bez, a Filipek i tak każe się pchać czy to na dwóch czy na czterech kółkach.
Właśnie oglądając zdjęcia z dzisiejszego spaceru, doszłam do wniosku, że Maksymilian wszystkie zabawki pożycza od Filipka, bo własnościowych nie ma... Dzielić też się trzeba nie ma rady :)
A najbardziej interesują go mobilne pojazdy, na których sam jeszcze nie pojedzie :)
Bo na dobrą sprawę sam dobrze chodzić nie umie :)
Filipek swoją uwagę skupił na źdźbłach, a raczej wysuszonej trawie, a co za tym poszło tata królik am???
Widoki za naszym domem :)
Filowa jazda rowerowa , i poszukiwanie skarbów :)
Oby jak najwięcej takich spacerów przy tak pięknej pogodzie :)
Śliczne zdjęcia. Piękna jesteś mama! ;)
OdpowiedzUsuńOjej dziękuję, nie ma nic lepszego jak "kobieta kobiecie" :)
OdpowiedzUsuń