środa, 22 lipca 2015

Wakacyjnie

Wakacje trwają i to w pełni, chociaż pogoda płata nam różne figle my się jednak nie poddajemy.
Wczoraj od tak przejechaliśmy się do Nowego Zoo w Poznaniu.
Pozwiedzaliśmy, pochodziliśmy i kolejką też się przejechaliśmy...Maksymilian jak to na niego wręcz przystało miał swoje humory, na szczęście jechał mój synuś ( brat o 10 lat młodszy ode mnie ) i uratował mnie przed noszeniem malutkiego przez całe zoo, aczkolwiek na większość drogi też się załapałam, ale noszenie umilały mi różne cmokasy, przytulasy z wyznaniami jak to bardzo mnie kocha mój synuś i Maksa ulubiony tekt : Ja jestem mamy Ciaciu tak ?
Dla nie zorientowanych w naszym domu bardzo często słyszymy wołając:
-Maksymilian,
- Nie mama, ja jestem ciaciu!
I koniec tematu. Filipinka już nie mówi na brata, Maksiu tylko ciaciu i jest fajnie. Wyjątkami są "mój przyjaciel" i "mój braciszek" a matka aż się rozpływa po tych słowach. Jestem bardzo dumna z moich chłopców, ponieważ mimo różnicy prawie trzech lat i zupełnie odmiennych charakterów potrafią ze sobą świetnie się bawić, oraz dogadywać.

Filipek jest bardziej wrażliwy, a Maks to siła i moc sama w sobie. Jednak oni potrafią w pełni się uzupełniać i jeden przez drugiego staje się coraz mądrzejszy i silniejszy. Świetnie się uzupełniają.

Nieodłączną częścią naszego życia nadal są wizyty u naszej pani psycholog z Filipkiem, i gdy już miałam nadzieję, że jedziemy tam tylko kontrolnie to niestety byłam w błędzie. Miało być tak, że po zdiagnozowaniu Filipa na zajęciach z integracji sensorycznej pojedziemy do psychologa tylko po to aby podzielić się już naszą wiedzą, jakieś krótkie wskazówki jeszcze i ewentualnie po zakończeniu rehabilitacji pojawimy się ponownie. Nic bardziej mylnego. Po nie groźnym ugryzieniu przez psa Filipka, pojawiły się stany lękowe nie tylko przed psami ale można powiedzieć, że przed wszystkim, dłuższa jazda samochodem kiedyś raj teraz strach,próby wejścia do pawilonu nocnego w zoo zakończone fiaskiem, i wiele innych bodźców doprowadzają Filipa do rozpaczy. Miejmy nadzieję, że po konsultacji z panią Magdą będę umiała zmierzyć się z tym problemem. Diagnoza już w sobotę będzie do odbioru, więc po weekendzie myślę, że rozwinę ten wątek, bo początek nie zapowiadał się pomyślnie.

No to co kilka fotek, bo dawno nas nie było :)













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz