czwartek, 27 lutego 2014

Nie taki diabeł straszny...

Jeszcze parę dni temu, nie wyobrażałam sobie, aby Filipek mógł zasnąć bez kaszki na dobranoc.
Bałam się panicznie, aż w końcu powiedziałam dość tego dobrego, trzeba z tym skończyć.
No i udało się pierwsza noc nie powiem, bo było przechlapane, Filipek nie chciał spać kręcił się budził się co po chwila, ale jakoś przebrnęliśmy przez to, druga i trzecia noc powiedzmy, że w miarę, ale w czwartej pojawił się kryzys i nawet myślałam, że odpuszczę, ale wyszłam z pokoju do kuchni zrobiłam parę głębokich wdechów mąż się zajął przez ten czas Filipkiem, później nawet Łukaszowi dał się we znaki i zmiana, no i udało się, dostał tylko w niekapku trochę wody, wiadomo od wrzasków też w gardle zaschnie.

 I tak już od dobrych trzech tygodni, na dobranoc wystarcza mu tylko, albo i aż tata w towarzystwie wielkiej księgi bajek, bo zdarza się tak, że Filipkowi jedno opowiadanie nie wystarcza.
Jestem bardzo szczęśliwa, że ten etap mamy już za sobą.

Z Filipkiem nawet tak bardzo nie chodziło o to mleko tylko o smoczek od butelki, gdyż był bez smoczkowym, dzieckiem to jako uspokajacz służyła butelka.
Ale udało się chociaż do dnia dzisiejszego po 3 w nocy mamy małego gościa w łóżku, ale to jest akurat miłe.

Podobnie dzisiaj mieliśmy od bardzo dawna święto suchych majtek. Ponieważ udało się zdążyć do łazienki, bez nawet delikatnego pomoczenia majcioszków, a to dla mnie spore odciążenie, bo przecież jeszcze parę dni temu to wstawiałam codziennie pralkę spodni i majtek Fifika, aby było co na jutro wsunąć na pupę.
Zresztą już sam początek dnia był dla nas bardzo pozytywny, bo nawet w pampersie nie było siusiu przez całą noc. Kto wie może jeszcze trochę i pielucha odejdzie też na bok.

Baaaardzo bym się wtedy cieszyła :) oj bardzo...
Wiem, że na Filipka muszę brać poprawkę, bo nie rozwija się tak jak jego rówieśnicy, ale za to codziennie widzę jego postępy, i nawet przedszkolanki mówią o Filipku i jego codziennych milimetrowych postępach, które jednocześnie są tak ogromne jak się patrzy z biegiem czasu, bo przecież po trzech miesiącach w przedszkolu to jest nie to samo dziecko....

Ostatnim razem gdy byliśmy u pani psycholog powtarzałam jej jak zmienia syna przedszkole, jak go panie przedszkolanki chwalą, i w pewnym momencie mi przerwała, i usłyszałam
" To jest też pani zasługa i pani męża, bo to wy codziennie ćwiczycie z nim, to państwo poświęcają mu czas, to pani stawia mu granice i jest pani coraz bardziej konsekwentna w tym wszystkim, to nie jest zasługa tylko przedszkola a, że wizyty u mnie w gabinecie zbiegły się w czasie gdy Filipek poszedł do przedszkola to już inna sprawa. Powinna pani sobie przypisywać zasługi i podbudowywać swoją psychikę, Filipek to świetny chłopak tylko potrzeba mu więcej czasu i cierpliwości"

Miód na moje serce, że ktoś widzi i docenia nas mnie i męża.



wtorek, 25 lutego 2014

Pierwsze obcięte włoski

Tak, tak właśnie całkiem niedawno odbyło się pierwsze strzyżenie Maksymilianka...
Tak jak poprzednim razem Filipa pierwsze cięcie włosków przypadło dziadkowi tak, teraz ja doznałam tego zaszczytu przy najmłodszym :)

Obydwoje mają schowane włoski w kopercie :) Taki zwyczaj, w sobotę podczas 30 rocznicy ślubu, moja teściowa wspomniała, że znalazła całkiem niedawno taką kopertę z włosami Łukasza... Nie mogę sobie wyobrazić tego uczucia, gdy ja będę patrzyła na niespełna 30 letniego syna, trzymając w ręku kopertę z pierwszymi obciętymi włoskami, a przecież to było całkiem niedawno...


niedziela, 23 lutego 2014

Prezent na 3 rocznicę

Jak już wcześniej wspominałam, obchodziliśmy z małżonkiem trzecią rocznicę ślubu, i z tej oto okazji właśnie wczoraj dostaliśmy najlepszy prezent  :)

Zestaw 6 Filiżanek z podstawkiem z firmy "Lubiana"




Część rodziny ma już troszkę więcej prócz zestawu filiżanek, ale i ja nie zamierzam długo czekać na powiększenie tego zestawu, chociażby o cukierniczkę :) póki co :)

Jeszcze trochę będzie to znak rozpoznawalny naszej rodzinki, bo gdzie by się nie pojechało tam jest zestaw z Lubiany :)



Pozdrawiam

piątek, 21 lutego 2014

Lariat :)

Witajcie...
W sumie wchodzę tutaj tylko, aby pochwalić się w końcu skończonym lariatem... W sumie to jest on moim pierwszym, lecz mam nadzieję, że nie ostatnim...




Chyba na ostatnim zdjęciu, widać rzeczywisty kolor :)

Nie wiem jak wam się podoba, ale dla mnie jest cudowny :)


Najprędzej pojawię się w poniedziałek, bardzo dużo się działo, od czwartku włącznie, najpierw psycholog, nowa książka która się pojawiła w moim życiu ( a nie dla dzieci ) i  jest mi bardzo bliska, fajne przepisy na coś innego na obiad, jutro będę kosztować :)

Tak więc Pozdrawiam Wszystkich bardzo cieplutko, bo przecież chyba wiosnę mamy, właśnie chyba....

wtorek, 18 lutego 2014

Niefortunna kanapa i anomalia pogodowe

Mamy tak wygodną kanapę do spania- to jest akurat fakt niezaprzeczalny...
Ale ma jeden taki mankament, gdzie mnie czasami krew zalewa a, o lubym to już raczej nie wspomnę...
Bo chodzi o to, że między podłogą a dolną częścią kanapy jest na oko jakiś 3 cm tragedii, bo tam wejdzie wszystko, od klocków lego duplo, po jakąś skarpetkę dzieciaczków, kredki kredeczki, książeczki no po prostu wszystko.... I od dnia narodzenia Filipa tak, aż po dziś dzień zmagamy się z tym nieustannie... Czyżby nowa kanapa?? No niestety nie na takową trzeba będzie jeszcze trochę poczekać... 
Mimo prób  podnoszenia jak najczęściej tej kanapy tutaj właśnie rola mego męża, a moja z miotłą w roli głównej to zawsze coś tam się znajdzie ja nie wiem, czy producent nie pomyślał o tym, jak projektowali kanapę.... Przecież to nawet dorosły będąc bez dzieci zagubił by co tam ino... Normalnie Zgroza....


A tak ogólnie to kiepsko u nas... Mąż twierdzi, że za mało mroziło, bo zarazki się utrzymują... No i wszyscy chorzy jesteśmy, prócz Filipka. To jest mały rusek do przedszkola twardo idzie i nie zdążę wócić do domu a on już mówi "Mama jutro do dzieci tak " "Do dzieci tak ". :) Coraz bardziej zaczynam widzieć zalety przedszkola, to jak mój synek się zmienia, jak "dojrzewa" 

Luby na L4 do soboty, co naprawdę rzadko się zdarza, Maksymilian zakatarzony, ja zasmarkana, i za każdym razem wieczorem gdy kładę się do łóżka czuję jedno wielkie kołatania. Za dnia funkcjonuję okej , ale noce są najgorsze. 
Bądźmy dobrej myśli... 
Parę zdjęć chłopców, a tak dla dobrego zakończenia :)





czwartek, 13 lutego 2014

Samodzielność przez duże S

Maksymilian pomału zaczyna sam jeść, jak mu to wychodzi...Zapewne zabawnie i nie czysto :)
Bądźmy dobrej myśli i pamiętajmy, że brudne dziecko to szczęśliwe dziecko.
Jedynym ograniczeniem z mojej strony jest śniadanie i obiad, gdzie to ja karmię syna, aby wiedzieć na sto procent czy jest najedzony, a jak sama daję mu jedzenie to wiem, ile zjadł.
 Z Filipem zrobiłam taki błąd który ciągnie się za mną do dzisiaj. Z dziecka pięknie jedzącego zrobiłam niejadka. Pamiętam to był ten szał, że dajmy dziecku wybór, niech samo je, niech samo wybierze z pośród posiłków na stole. Tylko, że u mnie to się źle skończyło bo jedzenie często gęsto było na podłodze, foteliku, wtarte w rzeczy a nie w brzuszku. Ale jadł sam... co z tego skoro teraz żołądek skurczony i je tyle o ile. 
Człowiek uczy się całe życie. 



Jeżeli chodzi o samodzielność to Filipek robi coraz to większe postępy i dzisiaj np, najpierw z wydzieranki z teczki trzy lata ładnie wydarł autobus który potem kleiliśmy na klej (ulubione słowo Fifika ) i powstała nowa zabawka :)



A teraz idę poszukać następnych fajnych zajęć na jutro gdy Maksiu będzie spał my z Filciem znów coś stworzymy :) 

Pierwszy Bal

A dokładniej chodzi o pierwszy balik mojego najstarszego synka Filipa. Co prawda balik odbył się 31 stycznia, ale całkiem niedawno zostały dodane zdjęcia na profil przedszkola.

Oczywiście jak bal przebierańców to i przebranie Filip musiał mieć, i takowe posiadał :) Otóż strój biedroneczki, który na dodatek jego wujek Oskar miał na swoim baliku, ładnych parę lat temu :)

Brakowało tylko czułek, no ale mamusia wpadła na pomysł a tatuś wykonał :)
Potrzebne były dwa małe arkusze bristolu w kolorze czarnym i czerwonym, zszywacz, klej i kieliszek, oczywiście nie do picia tylko do obrysowania :)



I tak oto tatuś stworzył dla małego kawalera czułki :)


Na baliku jak to na baliku, były trzy biedronki co wcale nie przeszkadzało Filipowi, a wręcz przeciwnie oczywiście dwa człowieki pająki ( czyt. Spider man ), a jeżeli chodzi o liczbę to oczywiście księżniczki królowały :) Chyba 7 ich było, każda dama oczywiście przecudnie wyglądała :)

A oto fotorelacja z balu









wtorek, 11 lutego 2014

Poprzednio postowo, trochę rocznicowo,trochę urodzinowo...

Duuużo się dziś działo u nas po powrocie do normalności przez mamę, bo znów siedzę w domu i opiekuję się moimi chłopcami. Dzień zaczął się normalnie śniadanie, potem czas na owoc tym razem mieliśmy jabłuszko, czas na pierwszy obiadek na którym pojawiła się zupa wiśniowa z makaronem, chłopcy jednak nie za bardzo na to danie i widząc ich brak apetytu, postanowiłam zrobić plendze... Starte ziemniaki łyżka mąki i jajko trochę soli i jest obiad na którym dzieciakom aż uszy się trzęsły :)

W międzyczasie gdy Maksymilian zrobił sobie popołudniową drzemkę, aby Filipek go za szybko nie obudził przygotowałam mu mega fajne zajęcie z farbkami.... Tę zabawę próbowaliśmy z kredkami, ale nie sprawiała małemu tyle radości co z farbki...Czas i efekty pracy oczywiście uwiecznione co przedstawia zdjęcie poniżej


A wystarczyły pozostałości czarnego bristolu, biała farbka plakatowa, i kształty do obrysowania tudzież pomalowania no i trochę taśmy klejącej aby malowidła pozostały w jednym miejscu. Podczas pracy próbowałam uruchomić wyobraźnię Fila opowiadając co teraz maluje i co dane zwierzątko robi, oraz gdzie można je spotkać i chyba mi się udało bo po pomalowaniu pierwszych zwierzątek chciał następne. Mnie efekt końcowy bardzo się spodobał. Po zakończeniu mój czyścioszek wszystko posprzątał, wziął się umył po czym obudził się MAksymilian i Filipek poszedł posprzątać swoje tory aby zrobić miejsce na klocki lego :)
Jakie ja mam kochane dziecko 


Oczywiście jak mogłam zapomnieć o swojej rocznicy ślubu. Trzeciej z kolei.

Luby po pracy zawitał w domu z butelką białego wina i bukiecikiem róż... Aczkolwiek wino kosztujemy dopiero teraz ponieważ ja nie byłabym sobą gdybym czegoś nie wymyśliła a , że był dzień wypłaty ( I tutaj wkraczam w temat poprzedniego postu ) postanowiłam, że wyjedziemy do Poznania do sklepu Smyk po książki dla dzieci, bo później nie będzie kiedy a już w sobotę moja Chrześniaczka ma urodzinki, i postanowiłam, że jej też kupię książkę w końcu jest zdolną pierwszoklasistką :)

A skoro już wcześniej rozmawiałam z mężem o dokupieniu jakiejś fajnej książki bo już nie mam co czytać, bo wszystko przeczytane nawet po dwa razy, tak więc nie było problemu i pojechaliśmy rozszerzać biblioteczkę naszych szkrabów... A to nasze łowy

Disney Violetta "W moim świecie " - książeczka dla Martynki

Obrazki dla maluchów "1 cyfry"-  książeczka dla Filipka do nauki cyferek i do Maksia ponieważ w książce                                                       jest dużo fajnych obrazków.

" Teczka trzy latka "- to jest po prostu coś pięknego szkoda, że nie zaopatrzyłam się wcześniej w taką                                            książeczka, tylko teraz pod koniec ferii, ale zapewne co nieco  jeszcze zrobimy.

" Złota Księga Bajek" opowieści ze wszystkich stron świata - To aż 378 stron i 68 bajek w tym Baśnie                                           Braci Grimm, Bajki Ezopa, Baśnie Andersena i wiele  wiele innych po prostu cudo






A to znajduje się w teczce trzy latka 



I tym optymistycznym akcentem dopijam lampkę wina i idę spać...
Dobranoc wszystkim

czwartek, 6 lutego 2014

Wieczory z książką

Od pierwszego dnia czytałam Filipkowi różnego rodzaju książeczki, nie ważne czy słuchał czy też robił zupełnie co innego, później od pierwszych dni życia Maksymiliana książki również nam towarzyszyły, ja matka też czasami lubię sobie czasami poczytać, bardziej przystosowanego do mnie.
Dlatego też chciałabym, aby moje dzieci jak będą starsze chociaż raz w miesiącu sięgały po dobrą książkę.

Również dlatego cieszy mnie fakt, ale i zasmuca gdy Filipek każe sobie codziennie czytać bajkę, tudzież książkę z kilkoma bajkami. Czasami trwa to nawet godzinę, bo  ciągle jest mało. Maksymilian za to od czasu do czasu posłucha, a to pójdzie coś ponosi, a to zajada się nosem maskotki myszki miki, ale też uczestniczy w czytaniu :) Miód na matczyne serce dziecko czymś zajęte na dłużej niż dwie minuty  :)

A dlaczego mnie zasmuca.... Bo oni wołają tatę do czytania, a nie matkę która czytała im od maleńkiego książeczki, nuciła gdy usypiali, trzymała za rączkę....  Wolą jak tata czyta, no trudno jakoś to przeżyję


Luby za bardzo nie lubi jak mu się zdjęcia pstryka twierdzi, że nie fotogeniczny jest, ale już ja sposób znalazłam na publikację zdjęć, aby nie zgrzytał zębami bo szkoda :)






Tak więc tata z synami spędzają czas w męskim gronie :)

Pozdrawiam

P.S Bardzo fajne książki i zróżnicowane tematycznie książki polecam w smyku, robiłam tam inwenturę zamiast liczyć towar oglądałam książeczki.
Książki również dostępne na stronie Internetowej Smyka 


Polecam

środa, 5 lutego 2014

Mama w pracy a dzieci....

Wczoraj wieczorem dość późnym,dowiedziałam się, że moja mama się rozchorowała i muszę zastąpić ją w pracy,bo już tam kiedyś pracowałam i inwenturki też zdarzało się robić :)
Więc poszłam i zostaję do soboty....
Dzieci wzięła prababcia znaczy się Maksymiliana, mieszka nad nami więc problemu nie było, a Fila wzięła mama, bo nie ma infekcji tylko wysiadł jej bark od dźwigania , a Filipka nie trzeba nosić, ani przebierać sam je sam się zabawi, no dobra książkę to babcia przeczyta :)
Ale do czego zmierzam gdy już wróciłam po 10 godzinach nie obecności dzieci  nie te, jakoś spokojniejsze, grzeczniejsze sama nie wiem...
Czyżby mi ktoś dzieci podmienił, raczej wyglądają tak samo :)
Mimo, że będę w pracy tylko i aż to i tak uważam, że dobrze nam to wszystko zrobi, bo ostatnio jakoś tak nerwowo się zrobiło, mniej czasu mimo, że więcej....hmmm
Jutro mają dzień z tatusiem bo mój luby ma wolne no a ja wybywam :)

Tak więc życzę im powodzenia :)

A teraz zdjęcie z cyklu co Maks miał na myśli


" Więc skoro ja byłem u naszej prababci, a Ty u babci i dostaliśmy dwa różne plecaki to w takim razie co Ty dostałeś a ja nie "

Nie zastanawiając się długo wziął i rozpakował Filowy plecak 



wtorek, 4 lutego 2014

Ferie Zimowe

Ferie Zimowe w przedszkolu to czas kiedy Filipek spędza ze mną równe dwa tygodnie w domu, i nie widzi się z kolegami i z koleżankami z grupy. Jak znosi ten czas??? hmmm, różnie jeżeli chodzi o toaletę to tutaj mamy spore problemy bo Filcio siusiu tylko w przedszkolu woła a w domu nie bardzo ba, praktycznie wcale. No, ale bądźmy dobrej myśli. O dzieciach słyszę praktycznie codziennie a to o Kubusiu a to o Aleksie, albo tańczy w rytm piosenek nauczonych w przedszkolu.

Czas staramy się dostosować do planu dnia przedszkola, aby za bardzo się nie rozregulował.
Wymyślamy różne zadania , np w ostatni weekend robiliśmy wężą z gazety, gnietliśmy układaliśmy, formowaliśmy i sklejaliśmy, aby nadać kształt węża. Po czym naklejaliśmy kawałki gazety na wode z klejem wikol, aby w miarę fajnie się malowało. Oczywiście nie jest to takie proste jak w programie art attack, więc na dzień dzisiejszy mamy niezdarnie pomalowaną górę wężai trochę pyszczka, ale codziennie robimy coś, więc raczej na przyszły weekend będzie można pokazać ukończonego wężyka.

A tym czasem fotorelacja z czasu pracy







 Pan Maksymilian oczywiście pełen relax


 No i oczywiście współpraca musi być :)


Dalsze efekty wkrótce. Do końca tygodnia postaram się dodać zdjęcia z roczku Maksymiliana  :)