poniedziałek, 3 czerwca 2013

Poranna kawa

Szczerze kiedyś nie miałam czasu nawet na to aby w spokoju wypić poranną kawę, bo denerwował mnie chaos domowy który mnie otaczał. Więc poranna kawa wyglądała w ten sposób, że robiłam kawę pomiędzy dawaniem mleka Maksowi, a przebieraniem Filipka, zalałam, zaparzyłam i osłodziłam. Później myłam naczynia, ścierałam sprzątałam z szafek kuchennych, zbierałam i zanosiłam rzeczy do prania, ba wstawiłam pralkę bo przecież zdążę później wstawić jeszcze jedną, aby wyschło wszystko za dnia. Później to prasowałam i tak dalej i tak dalej. No i gdy zasiadłam do kawy to okazywało się, że albo już ją wypiłam nie wiedząc kiedy jak i gdzie, albo już była zimna. Nie było czasu na następną bo przecież mąż jak wróci z pracy to chciałby coś zjeść dzieci również. A przedtem i pobawić się chwilę z nimi i zająć i odkurzyć pokój, posprzątać bo Filipek tak był zajęty mamy telefonem, że się zsiusiał na panele i tylko na panele na szczęście bo dywan ozdobny mama wyniosła pół roku temu, żeby go za rok nie wyrzucić bo będzie zbiorowiskiem siuśków.
I tak oto dzisiaj bez względu na wszystko usiadłam zaparzyłam kawę otworzyłam laptopa i siedzę ja. Tak właśnie ja siedzę i napawam się cieplutką kawą, i patrzę na brudne skarpetki męża których nie zdążył wynieść do prania, na śpioszki które walają się niemal wszędzie, na Maksia który leży sam w łóżeczku i bawi się czymś tak czymś bo nie wiem, nie płacze to nie zaglądam, i na Fifika który siedzi w  moim telefonie i gra tak dziecko 2,5 letnie gra i umie grać, chyba, że siedzi na facebooku i dodaje dziwne posty na mojej tablicy...Bo też tak może być ale nie ważne. Piję kawę, piszę posta i jest mi z tym dobrze.
Pozdrawiam wszystkich z mojego dzisiejszego nieogarniętego domu:)
Życzę wszystkim mamą wszystkiego dobrego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz