środa, 19 marca 2014

Jak minął dzień

Nie jestem pewna, ale obawiam się, że przyplątał się jakiś wirus, oby nie póki co boli mnie strasznie żołądek od dwóch dni, mąż też coś wspominał o tej dolegliwości, dzieciaczki raczej zdrowe.

Kolejny dzień kiedy to Filo poszedł do przedszkola a ja zostałam sama z Maksymilianem w domu.
Oczywiście nie było mowy o nudzie:)
Dzisiaj uczyliśmy się zwierzątek i ich odgłosów a wykorzystaliśmy do tego drewniane puzzle.
Mały był  szczęśliwy, najbardziej podobał mu się odgłos jaki wydaje świnka, później chodził i cały z rozweseloną buzią powtarzał po swojemu, zaraz po śwince uplasował się piesek, ale to było zgubne bo widok z naszego okna jest na psa, i od razu zaczął się po mnie wspinać, aby tylko pokazać pieska a co za tym idzie pomazgać mi szyby...



Jak już sobie pobazgrał po szybie poszliśmy po bananka którego zjadł z apetytem po deserku, chwila zabawy i w drogę po Filipka.  Kiedy Filipek schodził ze schodów zauważyłam, że ma rajstopki , po czym okazało się, że mokre, a gdy dowiedziałam się, że to drugi raz dzisiaj ponownie ręce mi opadły, a przecież było już tak dobrze, żeby nie powiedzieć idealnie. No ale co miałam zrobić przebraliśmy porozmawialiśmy
-dlaczego zrobiłeś siku w majtki?
-tak ama iku f majki,
-a dlaczego nie w łazience, dlaczego nie wołałeś??
-niuniu mama,
-ale co mama niuniu??
- hihih arpetki mama,

Czyli już zmiana tematu i tyle się dowiedziałam jak zawsze.
Gdy przyjechaliśmy do domu, otworzyłam szafkę sięgnęłam po danonki i ciasteczka be be i zaczęliśmy się zajadać a raczej maluchy, do obiadu jeszcze trochę, bo nawet gdybym miała uszykowany Filipek by nie zjadł, godzina po przedszkolu jest taką bardzo luźną godziną 


Po chwili relaxu wyciągnęłam zadanie z teczki trzy latka , i tutaj powinnam powiedzieć a miało być tak pięknie, ponieważ zadanie było takie, żeby pokolorować słońce i jego promyki żółtą kredką świecową, a następnie pomalować farbkami na niebiesko, efektem czego miało wyjść słoneczko na niebieskim niebie, no a u nas wyszło tylko niebieskie niebo a słońce zostało zamalowane. 
Dla Filipka i tak była frajda bo mama dała farbki do malowania



Gdy już skończyliśmy malować zajęłam się obiadem po czym go zjedliśmy z apetytem i postanowiłam odpocząć, usiadłam więc w fotelu i zaczęłam ucinać sobie wstążkę, oczywiście znalazł się taki jeden pomocnik który musi wszędzie być :)


Po dłuższym czasie dostałam telefon od męża, że mogę już po niego podjechać, już ogromnie padnięta ruszyłam się i pojechałam po lubego, dzieciaki jak to zwykle bywa zostają na ten czas z moim bratem, bądź z mamą. 
Drobne zakupy wizyta na stacji benzynowej, do domku, szykowanie obiadku, pomycie dzieciaków bajka na dobranoc a nawet dwie  "Nadęta żaba" "Żółw i zając" i po tych dwóch krótkich formach Filip nie zasnął więc zastąpiłam męża i położyłam się obok Filipka i opowiedziałam z pamięci Królewnę Śnieżkę :)

Teraz gdy dzieciaki śpią mam zamiar poczytać obejrzeć film i powycinać wstążki oczywiście przy gorącej herbatce na mój rozstrojony żołądek :/
Pozdrawiam




1 komentarz:

  1. U nas jest to samo - gdy Cali coś zrobi źle, i próbuję z nią o tym porozmawiać - momentalnie zmienia temat. Cwaniaki z tych dzieciaczków. :D

    OdpowiedzUsuń