czwartek, 13 lutego 2014

Samodzielność przez duże S

Maksymilian pomału zaczyna sam jeść, jak mu to wychodzi...Zapewne zabawnie i nie czysto :)
Bądźmy dobrej myśli i pamiętajmy, że brudne dziecko to szczęśliwe dziecko.
Jedynym ograniczeniem z mojej strony jest śniadanie i obiad, gdzie to ja karmię syna, aby wiedzieć na sto procent czy jest najedzony, a jak sama daję mu jedzenie to wiem, ile zjadł.
 Z Filipem zrobiłam taki błąd który ciągnie się za mną do dzisiaj. Z dziecka pięknie jedzącego zrobiłam niejadka. Pamiętam to był ten szał, że dajmy dziecku wybór, niech samo je, niech samo wybierze z pośród posiłków na stole. Tylko, że u mnie to się źle skończyło bo jedzenie często gęsto było na podłodze, foteliku, wtarte w rzeczy a nie w brzuszku. Ale jadł sam... co z tego skoro teraz żołądek skurczony i je tyle o ile. 
Człowiek uczy się całe życie. 



Jeżeli chodzi o samodzielność to Filipek robi coraz to większe postępy i dzisiaj np, najpierw z wydzieranki z teczki trzy lata ładnie wydarł autobus który potem kleiliśmy na klej (ulubione słowo Fifika ) i powstała nowa zabawka :)



A teraz idę poszukać następnych fajnych zajęć na jutro gdy Maksiu będzie spał my z Filciem znów coś stworzymy :) 

1 komentarz: