wtorek, 18 lutego 2014

Niefortunna kanapa i anomalia pogodowe

Mamy tak wygodną kanapę do spania- to jest akurat fakt niezaprzeczalny...
Ale ma jeden taki mankament, gdzie mnie czasami krew zalewa a, o lubym to już raczej nie wspomnę...
Bo chodzi o to, że między podłogą a dolną częścią kanapy jest na oko jakiś 3 cm tragedii, bo tam wejdzie wszystko, od klocków lego duplo, po jakąś skarpetkę dzieciaczków, kredki kredeczki, książeczki no po prostu wszystko.... I od dnia narodzenia Filipa tak, aż po dziś dzień zmagamy się z tym nieustannie... Czyżby nowa kanapa?? No niestety nie na takową trzeba będzie jeszcze trochę poczekać... 
Mimo prób  podnoszenia jak najczęściej tej kanapy tutaj właśnie rola mego męża, a moja z miotłą w roli głównej to zawsze coś tam się znajdzie ja nie wiem, czy producent nie pomyślał o tym, jak projektowali kanapę.... Przecież to nawet dorosły będąc bez dzieci zagubił by co tam ino... Normalnie Zgroza....


A tak ogólnie to kiepsko u nas... Mąż twierdzi, że za mało mroziło, bo zarazki się utrzymują... No i wszyscy chorzy jesteśmy, prócz Filipka. To jest mały rusek do przedszkola twardo idzie i nie zdążę wócić do domu a on już mówi "Mama jutro do dzieci tak " "Do dzieci tak ". :) Coraz bardziej zaczynam widzieć zalety przedszkola, to jak mój synek się zmienia, jak "dojrzewa" 

Luby na L4 do soboty, co naprawdę rzadko się zdarza, Maksymilian zakatarzony, ja zasmarkana, i za każdym razem wieczorem gdy kładę się do łóżka czuję jedno wielkie kołatania. Za dnia funkcjonuję okej , ale noce są najgorsze. 
Bądźmy dobrej myśli... 
Parę zdjęć chłopców, a tak dla dobrego zakończenia :)





1 komentarz:

  1. Pod naszą kanapę nic nie wchodzi, ale z kolei jest niewygodna - nie wiem co gorsze... ;)

    OdpowiedzUsuń