czwartek, 14 marca 2013

Wizyta u lekarza

Dzisiaj niestety nastąpił ten dzień kiedy musieliśmy odwiedzić lekarza z Filipkiem, ponieważ miał problem ze stulejką... Odkładaliśmy ten dzień jak najdłużej w czasie,  staraliśmy się naciągać siusiaka w domu, aby odbywało się to bezboleśnie, ale nic to nie dało. Wizytę przyspieszył fakt, że zauważyłam brak jąderek w mosznie. Tak więc zapisaliśmy się do doktora i dzisiaj miał mały zabieg. Lekarz odkleił siusiaka i dopiero wtedy zauważyliśmy, że to co robiliśmy w domu to był pikuś z tym jak musi to być ściągnięte. Nie obyło się bez płaczu. Lekarz posmarował po wszystkim maścią znieczulającą która działała przez 45 minut. Gdy dojechaliśmy do domu, przy pierwszym robieniu siusiu mały zaczął płakać jak by go kto ze skóry odzierał, aż serce mi pękało, i tak przez cały dzień. Dostawał  Nurofen, ale szczerze nie wiem na ile on działał bo Filipuś  płakał przy każdym oddawaniu moczu. Dopiero po 18 mały zrobił się troszkę spokojniejszy. Wieczorem przy kąpieli zauważyłam, że jąderka wróciły do moszny  z powrotem, ale lekarz kazał nam się baczniej im przyglądać, jeżeli będą wędrowne skieruje małego do Chirurga który zadecyduje co dalej czy będą to hormony czy zabieg nie wiem  wolałabym jednak nic z tych rzeczy bo każda metoda jest niebezpieczna, ale poczekamy. Mam nadzieję, że wszystko się unormuje i będzie okej. 
Wymęczona całym dniem idę spać
Dobranoc

2 komentarze: